Nastolatki, ich problemy i ..rodzice.

Obowiązkowa lektura dla każdego dorosłego-rodzica

Nastolatki, ich problemy i ..rodzice. Obowiązkowa lektura dla każdego dorosłego-rodzica

„Dorosłym się wydaję, że nie mamy żadnych problemów, i że my teraz mamy za dobrze.”

„Za każdym razem, jak próbuje coś powiedzieć i wytłumaczyć obrywa mi się i słyszę ,że nie mam prawa się odzywać.”

„Oni ( rodzice) mnie nie rozumieją w ogóle, wydaje im się, że wiedzą lepiej.”

„Ja już się nie odzywam, bo moje zdanie i tak się nie liczy.”

’Tata jak jest na mnie zły to kilka dni się nie odzywa do mnie.”

„Nie ważne,że dostałem  dwie dobre oceny, dla nich liczy się  tylko to, że oprócz tego dostałem jedynkę z matmy.”

„Nie lubię ćwiczyć na wuefie.. wszyscy się ze mnie śmieją …”

„Czuję się samotny, nikt w klasie mnie nie lubi.”

            To tylko mały wycinek zdań wypowiadanych przez młodych ludzi przychodzących  do gabinetu. Uwierzcie mi na słowo- za udawaną postawą „ mam to gdzieś”, miną, która wydaje się być znudzona i pełna ironii, często kryją się sprawy, o których my dorośli nie mamy zielonego pojęcia.

Sprawy, które zostają niewypowiedziane i są powodem załamań, smutku, poczucia winy, żalu, agresji.

Sprawy, które gdyby mogłyby być wysłuchane i nie trafiałyby w mur- „wiem lepiej, bo jestem twoim rodzicem”, „nie przesadzaj, a co ty masz za problemy- jak dorośniesz to zobaczysz co to są problemy”, „czemu czwórka, a nie piątka”, „marsz do pokoju – nie pyskuj”… Sprawy, te mogłyby być tylko przykrym doświadczeniem, po przegadaniu puszczonym prawdopodobnie w niepamięć,

a przede wszystkim zaopiekowanym.

No bo ja właśnie potrzebuję napisać o tym zaopiekowaniu. Brzmi trochę, jakby chodziło o tulenie bobasa i pobłażanie, ale to nie o to chodzi.

Chodzi o rozmowę..

Rozmowę z dzieckiem, które przeżywa coś trudnego w jego przekonaniu. Bo nasze dorosłe przekonanie może podpowiadać, że to nic takiego, bzdury dzieciak gada i wymyśla.

Ale prawda jest taka, że my też przeżywaliśmy krzywe spojrzenie kolegów w klasie, podśmiechujki klasowe przy odpowiadaniu przed tablicą, wstyd przebierając się na w-f, kłótnie z przyjaciółką itp..

Z perspektywy czasu i doświadczeń to są dla nas  błahe sprawy, ale dla młodego człowieka już nie.

Porównywanie dorosłej codzienności do codzienności nastolatka nie jest dobrą opcją, zawsze wyjdzie na niekorzyść młodego człowieka.

Ale gdyby tak spojrzeć na to w ten sposób:  nastolatek nie chodzi do pracy, nie ma szefa wymagającego i nie musi płacić czynszu i rywalizować w pracy o lepsze stanowisko.

Ale- chodzi do szkoły, ma wymagających nauczycieli i codziennie musi wykazywać się tym,co się nauczył. Musi lawirować w gąszczu trudnych niejednokrotnie relacji z rówieśnikami. Do tego zmaga się ze zmiennym nastrojem, który jest wynikiem neurobiologicznych zmian w jego organizmie. Może być niewyspany, bo jego zegar biologiczny jest trochę przesunięty w czasie,  w dodatku uczy się codziennie do północy, bo klasówki, testy, egzaminy..  Widzicie podobieństwo?

 

            Prawdopodobnie dorosły człowieku jest tak, że masz kogoś z kimś możesz pogadać. Prawdopodobnie jest tak, że w Twoim życiu jest przyjaciel do którego możesz się zwrócić, gdy coś Cię martwi i masz kłopot. Wygadanie się pomaga. Czujesz ulgę, czujesz się wysłuchany. I tak,  pewnie dostajesz rady w stylu : „nie przejmuj się” albo słyszysz słowa: „przesadzasz”, tylko czy to Ci pomaga?

            Gdy przeżywamy trudne chwile, potrzebujemy być wysłuchani, czasem przytuleni, fajnie jak ktoś poda kocyk i herbatę, bo czujemy się wtedy zaopiekowani i możemy pozbierać siły.

Tymczasem to, czego zazwyczaj wymagamy od naszych dzieci to ciągła gotowość do działania

 i nie przejmowanie się.  Efektem tego jest to, ze młody człowiek przeżywa frustrację zazwyczaj w samotności. No dobra ma znajomych,  być może nawet przyjaciela, ale fakt jest taki, że potrzebuje dorosłego, mądrego przewodnika, który roztoczy nad nim parasol ochronny, poda rękę i wysłucha, a jak jest potrzeba i chęć to doradzi coś. Dorosłego, który jest obecny, który wysłucha, wymaga pewnych rzeczy, ale pozwala też  na miarę wieku dziecka na podejmowanie decyzji, rozważa z nim za i przeciw, pyta „Co o tym myślisz?” , „Jak się wtedy czułeś?’,  „Czy zrobiłbyś coś inaczej następnym razem?”

            Rozmowa z nastolatkiem to niezwykła przygoda. Daje możliwość odkrycia tego, co tak naprawdę myśli młody człowiek, jakie ma zdanie na różne tematy, a przede wszystkim daje możliwość bycia blisko i budowania szczerej i opartej na zaufaniu relacji. Daje też możliwość przekazania młodemu człowiekowi tego, co dla mnie jako rodzica ważne. Ale nie w pośpiechu – bo tak, bo ja tak decyduje, bo mieszkasz u mnie . Daje możliwość przekazania wartości, które są dla mnie ważne, ustalania granic tego co dobre i złe, bo chce nauczyć dziecko jak szanować innych i siebie. Rozmowa daje możliwość wymiany poglądów, a  wysłuchanie drugiej strony to wyraz szacunku i ciekawości.

            Codziennie rozmawiam z młodymi ludźmi w gabinecie. Przychodzą z różnymi trudnościami, ale tego czego potrzebują najbardziej to bycia wysłuchanym. Daje im to potwierdzenie, że są ważni, że to, co mówią jest ważne. Oczywiście, że czasem mam inne zdanie, nie zgadzam się z czymś i przedstawiam inny punkt widzenia na jakąś sprawę. Ale zawsze to, co przeżywa młody człowiek stawiam na pierwszym miejscu i nie umniejszam. Rozumiem, że tak może się czuć i mówię to na głos. Dopiero, gdy emocje opadają, a dzieciak zaufa, że jak tak szczerze, możemy porozmawiać o tym co te uczucia wywołało i działać dalej.

Drodzy dorośli..

Wymagamy od dzieci szacunku z samego faktu, że jesteśmy dorosłymi. Tymczasem szacunek buduje się poprzez relację opartą na szacunku; gdy szanuję to, co młody człowiek przeżywa i ma do powiedzenia, on będzie szanował moje zdanie, nawet jeśli czasem będzie się wykłócał. Jeśli słucham co mówi, on mnie też wysłucha. Jeśli spokojnie i szczerze podam argumenty dla mnie ważne, to być może ze złością lub frustracją, ale w końcu je przyjmie. W rozmowie mam okazję przekazać co sądzę i myślę, jednocześnie wysłuchując drugiego człowieka. To daje możliwość dogadania się w sporze, których nie brakuje w domu z dorastającym człowiekiem.

            I pamiętajcie, że Wasze dzieciaki nie będą robiły tego co od Was słyszą, ale będą robiły to, co widzą, że Wy robicie.

 

Aleksandra Duliban

W gabinecie Magnolia prowadzę indywidualny trening TUS z dziećmi od 10 roku życia i nastolatkami, a także spotkania warsztatowe i wspierające konsultacje dla rodziców.